Pierwsza pomoc w dobie koronawirusa
13 Lipca 2020„Nie bójmy się udzielania pierwszej pomocy” – apelują od lat ratownicy medyczni i dodają, że „lepiej zrobić cokolwiek, niż nie zrobić nic”. W związku z rozpoczętymi już wakacjami warto przypomnieć sobie, jak prawidłowo pomóc poszkodowanemu.
Mózg człowieka bez tlenu jest w stanie przeżyć około 4 minut. Z każdą kolejną minutą szanse na powrót do zdrowia maleją. Dlatego tak ważne jest, aby reagować, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
- Wiele osób wie, jak udzielić pierwszej pomocy. Świadomość społeczna jest duża, ale załamanie następuje, gdy rzeczywiście trzeba działać. Ludzie boją się, że zrobią poszkodowanemu krzywdę, teraz dodatkowo obawiają się, że mogą się zarazić koronawirusem. Dzwonią na numer alarmowy, ale już nie podejdą i nie sprawdzą, co się stało - mówi Rafał Maziejuk, ratownik medyczny.
Przed przystąpieniem do udzielania pierwszej pomocy najważniejszą zasadą jest zapewnienie bezpieczeństwa sobie, poszkodowanemu i świadkom zdarzenia. Z tej ostatniej grupy możemy wyznaczyć osobę do pomocy. Następnie, gdy mamy taką możliwość, zabezpieczamy się w środki ochronne: rękawiczki i maseczkę do sztucznego oddychania.
- Podchodzimy do poszkodowanego i próbujemy nawiązać z nim kontakt głosowy. Pytamy, jak się nazywa, prosimy, żeby otworzył oczy. Co ważne, wówczas nie klękamy, a kucamy w odległości na wyciągnięcie ręki. Daje nam to możliwość odskoczenia, gdyby coś nam zagrażało. Gdy nie ma reakcji, wykorzystujemy bodziec dotykowy. Gdy poszkodowany nie reaguje, przystępujemy do oceny oddechu i udrożnienia dróg oddechowych. Odchylamy głowę poszkodowanego do tyłu. Jedną rękę kładziemy na czoło, palce drugiej ma żuchwie. Ucho przykładamy na wysokości ust i obserwujemy klatkę piersiową. W czasie epidemii koronawirusa możemy odstąpić od oceny oddechu, poprzez przystawienie ucha i obserwować wyłącznie klatkę piersiową. Gdy poszkodowany nie oddycha, dzwonimy pod numer alarmowy: 999 lub 112. Możemy o to poprosić osobę wyznaczoną do pomocy – informuje Rafał Maziejuk.
Następnie rozpoczynamy akcję resuscytacyjną. Wykonujemy 30 ucisków i 2 wdechy w tempie 100 ucisków na minutę. W czasie epidemii koronawirusa możemy zrezygnować z wdechów i wykonywać same uciśnięcia klatki piersiowej.
Warto sprawdzić, czy w pobliżu miejsca, w którym się znajdujemy nie ma defibrylatora AED. Użycie go w ciągu kilku minut poprawia przeżywalność o około 70% w porównaniu do osób, u których go nie zastosowano. Taki defibrylator jest m. in. w Starostwie Powiatowym w Kielcach, galeriach handlowych, często poza miastem mają go też jednostki OSP. Można również zainstalować specjalną aplikację na telefon, która wskazuje, gdzie znajduje się najbliższe urządzenie.
Osoby, które chcą nauczyć się udzielania pierwszej pomocy mogą zapisać się na kurs. Takie szkolenia prowadzi m. in. Polski Czerwony Krzyż. Chęć skorzystania z zajęć można zgłaszać na adres mailowy: .