Gdzieś nas wywożą...
18 Kwietnia 2012
Rozpoczął się cykl spotkań uczniów szkół powiatowych z przedstawicielami organizacji kombatanckich.
- To wspaniałe, żywe lekcje historii, możliwość spotkania z ludźmi, którzy byli uczestnikami ważnych wydarzeń historycznych ? mówi starosta kielecki ? Zdzisław Wrzałka.
Pierwsze spotkanie, w 72 rocznicę Zbrodni Katyńskiej, odbyło się w Zespole Szkół nr 2 w Chęcinach. Młodzież miała możliwość wysłuchania ciekawych i wzruszających opowieści Anny Łakomiec prezes Stowarzyszenia Kielecka Rodzina Katyńska, Bernarda Jasiewicza prezesa Związku Sybiraków i Michała Kosztołowicza członka Powiatowej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych.
? Możecie porozmawiać z ludzi, którzy wiele wycierpieli. Dzięki nim możemy żyć w wolnym kraju ? powiedział starosta Wrzałka. W pierwszej części lekcji historii Anna Łakomiec przypomniała uczniom najważniejsze miejsca kaźni polskich oficerów, policjantów, przedsiębiorców, adwokatów i przedstawicieli innych zawodów. Były to Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk. - Decyzję o zamordowaniu przeszło 22 tysięcy członków elity intelektualnej Polski podjął w marcu 1940 r. Józef Stalin. Polaków mordowano strzałem w tył głowy i chowano w masowych grobach - wyjaśniała. Gdy jeszcze żyli przetrzymywani byli w obozach dla oficerów. Mieli możliwość korespondowania z bliskim. Do wiosny 1940r. ... Z pamiętnika znalezionego w jednym z dołów w Katyniu można przeczytać: ?04.04.1940r. Gdzieś nas wywożą...?.
Swoimi przeżyciami dzielili się też Sybiracy. Bernard Jasiewicz zwrócił uwagę, że wywózki na wschód rozpoczęły się już w czasie powstań listopadowego i styczniowego. W okresie II wojny światowej Sowieci wywieźli z Polski w czterech turach ok. 1.300.000 ludzi. Na Syberię docierali w bydlęcych wagonach, a czasami nawet pieszo. Marsz ciągnął się miesiącami, po 25 km dziennie. Niektórzy szli nawet półtora roku. ? Jechaliśmy 3 tygodnie. U nas w wagonie ludzie nie umierali, ale w innych zdarzały się zgony ? opowiadał. Zmarłych nie można było chować w ziemi. Rosjanie nie godzili się na to.
Trzy lata i kilka miesięcy miał wtedy Michał Kosztołowicz.
- Do naszego domu przyszli Sowieci. Kazali się pakować. Mama chciała mnie jeszcze nakarmić, ale krzyczeli do niej: ?Bystro! Bystro!? - wspomina. Wagon miał dziurę w podłodze, która spełniała rolę toalety. Do spania służyły twarde prycze. Po przywiezieniu na miejsce Polacy zetknęli się z głodem. Michał Kosztołowicz nabawił się opuchlizny głodowej. Czasami nie jadł sześć dni z rzędu.
Uczniowie zadawali gościom wiele pytań - Czy winni zbrodni Katyńskiej zostali ukarani? Nie, sprawa została umorzona przez sowiecką prokuraturę ze względu na... śmierć bezpośrednich sprawców. Czy ktoś przeżył Katyń? 295 osób przesłano z obozu w Kozielsku do innych miejsc. Dostali się do armii Andersa i uciekli na zachód. Co jedli Polacy na Syberii? Niewiele. Często gotowane były zupy z pokrzyw lub szczawiu. Dzienna racja żywności to było kilka deka chleba. Jak żyje się z pamięcią o tamtych czasach? Trudno. (Wzruszenie) Ale nie możemy zapomnieć o tych tysiącach ludzi zamordowanych w Katyniu i ponad milionie wysłanych do niewolniczej pracy na Syberii. Czy można było uczyć się? Tak, ale był to ?przywilej? osób, które podpisały sowieckie obywatelstwo. Polacy raczej tego nie robili.
Spotkaniu towarzyszyła galeria zdjęć, na których przedstawione były sceny z życia codziennego Polaków na Syberii.
Rafał Wolski
- To wspaniałe, żywe lekcje historii, możliwość spotkania z ludźmi, którzy byli uczestnikami ważnych wydarzeń historycznych ? mówi starosta kielecki ? Zdzisław Wrzałka.
Pierwsze spotkanie, w 72 rocznicę Zbrodni Katyńskiej, odbyło się w Zespole Szkół nr 2 w Chęcinach. Młodzież miała możliwość wysłuchania ciekawych i wzruszających opowieści Anny Łakomiec prezes Stowarzyszenia Kielecka Rodzina Katyńska, Bernarda Jasiewicza prezesa Związku Sybiraków i Michała Kosztołowicza członka Powiatowej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych.
? Możecie porozmawiać z ludzi, którzy wiele wycierpieli. Dzięki nim możemy żyć w wolnym kraju ? powiedział starosta Wrzałka. W pierwszej części lekcji historii Anna Łakomiec przypomniała uczniom najważniejsze miejsca kaźni polskich oficerów, policjantów, przedsiębiorców, adwokatów i przedstawicieli innych zawodów. Były to Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk. - Decyzję o zamordowaniu przeszło 22 tysięcy członków elity intelektualnej Polski podjął w marcu 1940 r. Józef Stalin. Polaków mordowano strzałem w tył głowy i chowano w masowych grobach - wyjaśniała. Gdy jeszcze żyli przetrzymywani byli w obozach dla oficerów. Mieli możliwość korespondowania z bliskim. Do wiosny 1940r. ... Z pamiętnika znalezionego w jednym z dołów w Katyniu można przeczytać: ?04.04.1940r. Gdzieś nas wywożą...?.
Swoimi przeżyciami dzielili się też Sybiracy. Bernard Jasiewicz zwrócił uwagę, że wywózki na wschód rozpoczęły się już w czasie powstań listopadowego i styczniowego. W okresie II wojny światowej Sowieci wywieźli z Polski w czterech turach ok. 1.300.000 ludzi. Na Syberię docierali w bydlęcych wagonach, a czasami nawet pieszo. Marsz ciągnął się miesiącami, po 25 km dziennie. Niektórzy szli nawet półtora roku. ? Jechaliśmy 3 tygodnie. U nas w wagonie ludzie nie umierali, ale w innych zdarzały się zgony ? opowiadał. Zmarłych nie można było chować w ziemi. Rosjanie nie godzili się na to.
Trzy lata i kilka miesięcy miał wtedy Michał Kosztołowicz.
- Do naszego domu przyszli Sowieci. Kazali się pakować. Mama chciała mnie jeszcze nakarmić, ale krzyczeli do niej: ?Bystro! Bystro!? - wspomina. Wagon miał dziurę w podłodze, która spełniała rolę toalety. Do spania służyły twarde prycze. Po przywiezieniu na miejsce Polacy zetknęli się z głodem. Michał Kosztołowicz nabawił się opuchlizny głodowej. Czasami nie jadł sześć dni z rzędu.
Uczniowie zadawali gościom wiele pytań - Czy winni zbrodni Katyńskiej zostali ukarani? Nie, sprawa została umorzona przez sowiecką prokuraturę ze względu na... śmierć bezpośrednich sprawców. Czy ktoś przeżył Katyń? 295 osób przesłano z obozu w Kozielsku do innych miejsc. Dostali się do armii Andersa i uciekli na zachód. Co jedli Polacy na Syberii? Niewiele. Często gotowane były zupy z pokrzyw lub szczawiu. Dzienna racja żywności to było kilka deka chleba. Jak żyje się z pamięcią o tamtych czasach? Trudno. (Wzruszenie) Ale nie możemy zapomnieć o tych tysiącach ludzi zamordowanych w Katyniu i ponad milionie wysłanych do niewolniczej pracy na Syberii. Czy można było uczyć się? Tak, ale był to ?przywilej? osób, które podpisały sowieckie obywatelstwo. Polacy raczej tego nie robili.
Spotkaniu towarzyszyła galeria zdjęć, na których przedstawione były sceny z życia codziennego Polaków na Syberii.
Rafał Wolski